|
Autor |
Wiadomość |
Alma
Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 9688 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
|
Wysłany:
Pon 13:17, 21 Sie 2006 |
|
11 filmów, które wstrząsnęły gejami
"Brokeback Mountain" – ten film znają już chyba wszyscy. Dzięki lawinie nagród, jaka spadła na to dzieło w ciągu ostatnich miesięcy, wątek gejowski w kinie znów znalazł się na ustach widzów i krytyków.
Dziś geje w filmie prawie nikogo nie szokują – nawet organizacje amerykańskiej skrajnej prawicy religijnej zaleciły swoim działaczom powstrzymanie się od protestów przeciw emisji "Brokeback Mountain", świadome tego, że wzmogłoby to tylko zainteresowanie filmem.
Rodzimi zeloci z kółek Radia Maryja też nie organizują już modlitewnych pikiet pod kinami, jak wtedy, gdy na ekrany wchodził legendarny "Ksiądz". Ten nienajlepszy film o katolickim kapłanie odkrywającym swój homoseksualizm wywołał prawdziwą burzę. Kiedy poszedłem obejrzeć go do wrocławskiego kina Warszawa, musiałem przed wejściem do sali pokonać przeszkodę terenową w postaci dwóch starszych pań leżących krzyżem w otoczeniu kilkunastu koleżanek. Ech, gdzie berety z tamtych lat?
Początek historii kina gejowskiego filmoznawcy umieszczają już w roku 1885. W nagranym w studio Edisona filmie "The Gay Brothers" widać dwóch tańczących mężczyzn. W ciągu kolejnych kilkudziesięciu lat geje pojawiali się w filmach i musicalach wyłącznie jako obiekt żartów, jako skrajnie zniewieściałe cioty. W 1934 roku wszedł w życie niesławny Kodeks Hayesa, forma cenzury obyczajowej zakazująca między innymi pokazywania związków homoseksualnych. Przez wiele lat reżyserzy jedynie sugerowali „inność” bohaterów, ale częściej usuwali ten wątek. Prowadziło to zwykle do wypaczenia przekazu filmu, jak w ekranizacji „Kotki na gorącym blaszanym dachu”, gdzie ważny w książce biseksualizm głównego bohatera został przemilczany, czy w "Spartakusie" Stanleya Kubricka, z którego "nieobyczajne" sceny po prostu wycięto. Pierwsze jaskółki pedalskiej wiosny kinowej nadleciały w latach 60. Najgłośniejszym obrazem był brytyjski "Victim" z Dirkiem Bogarde w roli głównej, opowiadający o prawniku szantażowanym z powodu swojej orientacji. Jednak dopiero seksualna rewolucja roku 1968 i ruch Gay Liberation, który powstał w roku 1969 po zamieszkach w barze Stonewall Inn, ostatecznie przełamały tabu. Od lat 70. filmy z motywami gejowskimi zaczęły się pojawiać masowo. Dziś można je liczyć w setkach. Wybrałem 11 najgłośniejszych, najbardziej znanych, najciekawszych i najbardziej lubianych przez gejowską publiczność.
11. Aleksander (2004), reż. Oliver Stone
Oglądając telewizyjne relacje z zeszłorocznej Parady Równości można było trafić na ciekawy obrazek. Jakiś skin atakuje bawiących się gejów, coś do nich krzyczy, ciska wyzwiskami. Nagle z tłumu wychodzi jedna z cioteczek, po czym kilkoma ciosami szybko i sprawnie powala skina na warszawski bruk. Wielu ludzi przyjęło to z rozbawieniem pytając: "No jak to, dał się oklepać pedałowi?", zapominając o tym, jakiego te pedały mają przodka. Nie stroniący od męskich uroków Aleksander Macedoński skopał swego czasu tyłek prawie całemu światu, oszczędzając tylko Indusów, a i to z przyczyn technicznych (wyczerpana armia odmówiła dalszej współpracy). Stone przygotowywał się do realizacji filmu o Aleksandrze przez ponad 10 lat. Efekt nie jest może wybitny, ale to wciąż kawałek porządnego rozrywkowego rzemiosła. Publiczność gejowska doceniła urodę aktorów (Colin Farrell, Jared Leto, Jonathan Rhys Meyers, Val Kilmer), jak również fakt, że wreszcie i geje doczekali pojawienia się na ekranach ich pozytywnego bohatera rodem z podręcznika historii.
10. Idol (1998), reż. Todd Haynes
Glam rock był jak kometa. Zaistniał nagle, na początku lat 70., i po kilku latach równie niespodziewanie przeminął na zawsze. Wpływ tego gatunku na kulturę popularną odczuwalny jest jednak do dzisiaj. To właśnie wtedy pojawiła się moda na biseksualizm i ciuchy lśniące od brokatu, a chłopcy zaczęli nosić makijaż i malować sobie paznokcie. Gdyby nie glam rock nie byłoby Marilyna Mansona, zespołu Placebo (grupa wystąpiła zresztą w "Idolu" w roli bandu Flamingo Lips), czy wielkiej kariery Davida Bowiego, który stał się gwiazdą właśnie dzięki płytom z tamtego okresu. Jest rok 1984. Młody dziennikarz Arthur (Christian Bale brzydszy niż zwykle) otrzymuje od swojego szefa zadanie przeprowadzenia śledztwa na temat losów Briana Slade’a (boski Jonathan Rhys Myers), legendy glam rocka tajemniczo zaginionej w połowie lat 70. Arthur, niegdyś fan Slade’a, odbywa sentymentalną podróż do czasów swojej młodości i odkrywa prawdę na temat zawikłanych losów dawnego idola. Miłośnicy rocka zauważą, że postaci głównych bohaterów – Slade’a i jego kochanka Curta Wilde’a (Ewan McGregor) – są wyraźnie wzorowane na Davidzie Bowiem i Iggy Popie, co jest dodatkowym smaczkiem.
9. Lato miłości (2004), reż. Paweł Pawlikowski
Nareszcie pojawia się w naszym zestawieniu polski akcent – reżyser "Lata miłości" urodził się w Warszawie. Polakiem jest również operator – Ryszard Lenczewski. Film kojarzy się zresztą ze znaną książką Tomka Tryzny "Panna Nikt" (o szmirowatej ekranizacji Andrzeja Wajdy należałoby zapomnieć), bo to historia dość podobna. Podobny jest wątek przyjaźni dwojga dziewcząt, jednej z zamożnego domu, drugiej ze społecznych nizin, wzajemnej fascynacji i romansu, jaki się między nimi nawiązuje. Podobna jest ocena życia jako ciągłej gry, polegającej na manipulowaniu i ucieczce przed manipulacją. Dla bogatej Tamsin i wychowywanej przez brata Mony letnia przyjaźń pozostanie doświadczeniem, którego nigdy już nie zapomną. Czy ich związek jest prawdziwą miłością, czy tylko wakacyjną igraszką? Czy potrwa do końca życia, jak sobie obiecują ("Jeśli kiedykolwiek mnie zostawisz, zabiję cię"), czy skończy się z upływem tego lata? Czy cudownie nawrócony Phil, brat Mony, naprawdę zwyciężył w sobie zło i odnalazł Boga, czy tylko gra, próbując ułatwić sobie życie, które go kiedyś przerosło? To bardzo piękny i niebanalny film. Szkoda tylko, że Pawlikowski nie pracuje w Polsce, ale kto wie, może i u nas zaczną pojawiać się filmy naprawdę godne uwagi.
8. Śmierć w Wenecji (1971), reż. Luchino Visconti
Pamiętasz scenę z filmu "Chłopaki nie płaczą", w której durnowaty gangster zaprasza kumpli na "superaśny film akcji", przy którym zaczynają przysypiać z nudów? To właśnie dzieło Viscontiego tak rozzłościło postać graną przez Cezarego Pazurę. Historia miłości podstarzałego artysty do przepięknego polskiego chłopca Tadzia, tocząca się w Wenecji ogarniętej widmem zarazy, okazała się wielkim sukcesem, zdobywając między innymi nominację do Złotej Palmy i Nagrodę Specjalną festiwalu w Cannes. Reżyser poszukiwał wykonawcy roli Tadzia osobiście wizytując polskie szkoły średnie. Mało brakowało, a wybrałby znanego dziś krytyka filmowego Tadeusza Sobolewskiego, wówczas licealistę, jednak uznał, że Sobolewski nie jest wystarczająco piękny i zdecydował się na Szweda Briana Andresena. Co ciekawe, na temat Andresena krążyły liczne plotki. Niektórzy utrzymywali, że został zamordowany, inni – że w kobiecym przebraniu występował w grupie teatralnej Pedro Almodóvara. Podobno dziś mieszka w Sztokholmie z żoną i dzieckiem.
7. Raspberry Reich (2004), reż. Bruce La Bruce
To zdecydowanie najbardziej popieprzony film, o którym tu piszę. Zacznijmy od tego, że jest to film porno. Inny jednak od tych, jakie można kupić w najbliższym sex shopie. "Raspberry Reich" świetnie broni się jako fabuła. Jest to prześmieszna komedia o lewackiej organizacji terrorystycznej pod tytułową nazwą, zafascynowanej działalnością grupy Baader-Meinhof, słynnych terrorystów z lat 70. Raspberry Reich ma podobne cele jak RAF – m.in. walka z burżuazją – ale metody inne. Liderka bandy, Gudrun, całe zło świata widzi w heteroseksualizmie – opium dla mas narzuconym ludowi przez burżuazję. Dlatego rozpoczyna homoseksualną rewolucję, zaczynając zresztą od swojego chłopaka, którego zmusza do seksu z onanistą Che, fanem Che Guevary, codziennie masturbującym się do jego zdjęć. Kolejnym krokiem Raspberry Reich jest wzięcie zakładnika – syna bogatego przemysłowca, jednak sprawy komplikują się, kiedy na jaw wychodzi romans zakładnika z jednym z terrorystów... Bruce La Bruce kpi na całego z buntu pokolenia ‘68, ideologicznego fanatyzmu (Gudrun nawet w czasie seksu krzyczy "zerżnij mnie dla Rewolucji") i współczesnych ruchów lewackich (co jakiś czas na ekranie pojawiają się przezabawne hasła, jak "Madonna is counterrevolutionary" albo "Join the homosexual intifada"). To absolutne arcydzieło kina undergroundowego nie jest, niestety, dostępne w Polsce, ale na szczęście istnieje Internet. Gorąco polecam, zwłaszcza młodym, idealistycznym anarchistom. Może w końcu coś mi przyjdzie z ich działalności.
6. Kabaret (1972), reż. Bob Fosse
W kulturze gejowskiej funkcjonuje pojęcie "gay icon", którym opisuje się gwiazdy (najczęściej kobiety) uwielbiane przez gejów. W Polsce ciotki kochają hrabinę kampu, Violettę Villas (skądinąd bez wzajemności, Viola jest fanatyczną katoliczką), na świecie najpopularniejsza jest wśród nich Madonna. Jednak w latach 70. największą gay icon była Lisa Minelli, dzięki genialnej roli piosenkarki Sally w "Kabarecie". Bob Fosse oparł ten film na autobiograficznej książce Christophera Isherwooda "Pożegnanie z Berlinem" oraz musicalowej wersji sztuki "Jestem kamerą" Johna Van Drutena. Akcja toczy się w Berlinie w roku 1931. Naziści są coraz bliżej objęcia władzy. Tolerancyjny Berlin, w latach 20. mekka gejów, mających do dyspozycji liczne kluby, a nawet własną prasę (pierwszy taki przypadek w historii) już wkrótce ma stać się stolicą hitlerowskiego imperium zła. W tytułowym kabarecie KitKat jeszcze żartuje się z austriackiego malarza, ale brunatne mundury na ulicach miasta zapowiadają rychły koniec kolorowego świata bywalców klubu. Wspaniałe piosenki, wspaniali aktorzy, wspaniały film.
5. Złe wychowanie (2004), reż. Pedro Almodovar
Pedro jest wielki i nigdy nie zdarzyło mu się być w słabej formie. W najbardziej krytykowanym jego obrazie "Porozmawiaj z nią" osiąga poziom, o którym większość współczesnych reżyserów może tylko pomarzyć. Mimo otwarcie deklarowanego homoseksualizmu dopiero po wielu latach pracy nakręcił film, który można określić mianem gejowskiego. Wprawdzie do tej pory wątek homoseksualny pojawiał się w jego dziełach dość często (czasem w skrajnie ironicznej formie, jak w "Czym ja sobie na to zasłużyłam?", gdzie 12-letni syn głównej bohaterki sypia z ojcami swoich kolegów, by w końcu wprowadzić się do swego 50-letniego dentysty), to jednak głównym obiektem zainteresowania artysty były kobiety. W "Złym wychowaniu" nie ma ich w ogóle. Pedro opowiada trzy równoległe historie, przeplatające się jak w chińskiej szkatułce: o miłości dwóch chłopców w religijnej szkole, szantażu, jakiego jeden z nich, w dojrzałym życiu transseksualny narkoman, dopuszcza się na księdzu-pedofilu, który tę miłość zniszczył, oraz spotkaniu obu chłopców po dwudziestu latach, które pociągnie za sobą nieoczekiwany obrót zdarzeń. To zupełnie inny film niż poprzednie dzieła mistrza, nie ma w nim kampu, pastiszu i ironii. To film mroczny, poważny i pesymistyczny, ale równie wspaniały.
4. Rocky Horror Picture Show (1975), reż. Jim Sharman
Nie znoszę pretensjonalnego określenia "film kultowy", ale tego arcydzieła musicalu po prostu nie da się opisać inaczej. "Rocky Horror Picture Show" jest pokazywany w wielu amerykańskich kinach nieprzerwanie od dnia premiery, czyli od ponad 30 lat! Zakochani w sobie Brad i Janet (debiut Susan Sarandon) w wyniku awarii samochodu trafiają do tajemniczego zamku rodem z sennych koszmarów. Jego właścicielem jest szalony doktor Frank N. Furter, miłośnik obcisłych miniówek i butów na obcasie, śpiewający o sobie: "Jestem słodkim transwestytą z transseksualnej Translwanii". A później jest już tylko lepiej. Potężny Meat Loaf jeździ po zamku na Harleyu, rozpoczynają się obrady Dorocznego Zjazdu Transylwańczyków, doktor Frank N. Furter tworzy w swym laboratorium kochanka idealnego, w międzyczasie rozprawiczając Brada i Janet, a wszyscy bohaterowie razem wzięci śpiewają mnóstwo świetnych piosenek. "Rocky Horror..." jest bowiem manifestem glam rocka, a właściwie jego epitafium, bo w roku 1975 wielka popularność tej muzyki już się kończyła. Jeśli kochasz plusz, róż i pierwsze płyty Davida Bowiego, musisz to zobaczyć.
3. Salo, czyli 120 dni Sodomy (1975), reż. Pier Paolo Pasolini
Pier Paolo Pasolini był postacią nietuzinkową. Znakomitym poetą, malarzem i publicystą, katolikiem i komunistą (z partii usunięto go za homoseksualizm), autorem filmów tryskających erotyzmem, jak "Kwiat tysiąca i jednej nocy", ale i wspaniałej, zalecanej przez Watykan "Ewangelii według św. Mateusza" – realistycznego obrazu życia Jezusa. W roku 1975 wydawało się, że nie jest już w stanie zaskoczyć widzów przywykłych do jego wizerunku skandalisty. Ekranizacja słynnego tekstu markiza de Sade "120 dni Sodomy" wstrząsnęła jednak światem jak żaden poprzedni z jego filmów. Pasolini przeniósł akcję do Republiki Salo, marionetkowego państewka faszystowskiego w północnych Włoszech, powstałego po kapitulacji Włoch w roku 1943. Czterech miejscowych dygnitarzy uprowadza z okolicznych wiosek dwanaścioro dziewcząt i dwunastu chłopców i organizuje niekończącą się orgię, w której nie braknie żadnego fetyszu i żadnej dewiacji. Mimo że od premiery "Salo…" nakręcono wiele filmów pełnych seksu i przemocy, zaręczam: czegoś bardziej drastycznego nie widziałeś nigdy. Legendę filmu wzmacnia tragiczna śmierć Pasoliniego. Tuż przed premierą reżyser wybrał się na rzymski dworzec po męską prostytutkę. Pojechali do Ostii, gdzie 17-letni Giuseppe Pelosi skatował go pałką, a następnie kilkanaście razy przejechał samochodem. Pasolini napisał kiedyś: "Chcę, aby znaleźli mnie martwego, ze sterczącym penisem, ze spuszczonymi spodniami poplamionymi białą spermą, pośród zboża zabarwionego krwistoczerwoną posoką". Rzeczywistość nie była od tego daleka.
2. Anioły w Ameryce (2003), reż. Mike Nichols
Ronald Reagan jest w naszym zapyziałym kraju bohaterem narodowym, jego imieniem nazywane są ulice i ronda, a rozmaici kretyni z partii prawicowych palą się do wznoszenia mu pomników. W USA budzi to raczej zdziwienie, tam Reagana dobrze wspomina tylko republikańska ekstrema. Prawdziwy portret Ameryki tamtych lat – powszechną hipokryzję, podskórną agresję, dążenie do narzucenia wszystkim "jedynie słusznego" modelu życia – możesz zobaczyć właśnie w tym filmie. Ray Cohn jest znienawidzonym, ultraprawicowym prokuratorem, którego boją się wszyscy, dopóki nie zachoruje na AIDS, zarażony przez męską prostytutkę. Wtedy jego imperium wali się w gruzy. Prior, również chory na AIDS, zostaje z tego powodu porzucony przez swojego chłopaka. Mormon Joe żyje w zakłamaniu, zdradzając swoją żonę na pedalskich pikietach, czym doprowadza ją na krawędź szaleństwa. W ten zepsuty świat muszą zaingerować tytułowe anioły – ale czy anioł jest w stanie poradzić sobie z ludzką małością? Genialny, wstrząsający film, do tego znakomicie zagrany (Al Pacino, Meryl Streep i Emma Thompson rzucają na kolana). Lektura obowiązkowa, w naszych realiach politycznych, niestety, bardzo aktualna, i to nie tylko z powodu plotek na temat ministra Ziobro...
1. Priscilla, królowa pustyni (1994),reż. Stephan Elliott
Będąc przed kilkoma laty w Londynie postanowiłem wybrać się do kina. Znajomi zaciągnęli mnie na "Priscillę", którą widziałem już kilkakrotnie, zapewniając, że mimo to będę się świetnie bawił. I mieli rację. Sala wypełniona była gejami i lesbijkami w wieku od lat pięciu do stu pięciu, którzy na głos wypowiadali co ważniejsze kwestie, chórem śpiewali piosenki, a na koniec urządzili standing ovation. Bo "Priscilla" to film będący esencją kampu, uwielbiana przez gejów historia trzech drag queens przemierzających bezdroża Australii w zdezelowanym autobusie, nagrodzona Oscarem za niesamowite kostiumy, ociekające przepychem i olśniewające feerią barw. Jak w każdym klasycznym filmie drogi, ta podróż odmieni życie i postawy bohaterów, widza zaś ubawi i wzruszy, na dodatek bezpretensjonalnie. Ciekawy jest dobór wykonawców głównych ról. W roli transseksualnej Bernadette wystąpił legendarny amant kina lat 60. Terrence Stamp (kochanek samej Brigitte Bardot!). Najmłodszą z przyjaciółek – Felicię – gra Guy Pearce, gwiazda "Tajemnic Los Angeles". W roli Mitzi wystąpił najsłynniejszy obecnie aktor australijski Hugo Weaving. Matriksowski agent Smith świetnie wygląda w damskich ciuszkach!
A co w Polsce?
"I onanizowali się wzajemnie, a młoda sperma opadała na omszałe groby" – fragment pornoopowiadania z "Nowego Mena"? Nie, to cytat z wybitnej powieści Emila Zegadłowicza "Zmory", do niedawna figurującej w spisie lektur szkolnych. Na jej podstawie powstał świetny film w reżyserii Wojciecha Marczewskiego, film o dojrzewaniu i zdążaniu ku dorosłości. Wyraźny wątek homoseksualny pojawia się w losach młodego Mikołaja, seksualnie molestowanego przez kolegę. Bohater bierze też udział w onanistycznej orgii na cmentarzu, gdzie chłopcy podglądają seks przedsiębiorcy pogrzebowego z prostytutką. Wątki homoseksualne są obecne jeszcze w kilku polskich filmach ("Dreszcze" Marczewskiego, "Egoiści" Trelińskiego), jednak do tej pory powstał tylko jeden, który można określić mianem otwarcie gejowskiego. "Pora na czarownice" opowiada o przyjaźni prostytutki z gejem chorym na AIDS i jest dość prawdziwym obrazem gejowskiego światka przełomu lat 80. i 90. Do tego można dorzucić niezależny "Homo Father" braci Matwiejczyków o dwóch gejach wychowujących dziecko (skądinąd beznadziejny, jak i pozostałe filmy braci). Poza tym – nic. Pustynia. W Polsce nie ma tematu i się go nie podejmuje. Tymczasem bracia Węgrzy już w 1984 roku nakręcili piękny film o miłości dwóch kobiet pod tytułem "Inne spojrzenie", gdzie główne role grają... Grażyna Szapołowska i Jadwiga Jankowska-Cieślak.
Pozostaje więc prześledzenie wątków mniej lub bardziej zakamuflowanych. I tu jest już znacznie lepiej. O miłości Żwirka i Muchomorka krążą legendy, całkiem zresztą zasłużone, bo to piękny przykład wierności. Strasznie ciotowaty jest Miś Colargol, aż się dziwię, że w żadnym odcinku nadopiekuńcza mamusia nie przebrała go w damskie ciuszki. "Akademia Pana Kleksa" to arcydzieło efebofilii – nigdy nie zapomnę sceny gromadnej kąpieli chłopców pod prysznicem, która mnie – bodaj ośmioletnie wtedy dziecko – niezwykle zainteresowała. Pytanie, po co w filmie dla dzieci ujęcie kilkunastu nagich, ociekających wodą chłopców, możemy co najwyżej zadać reżyserowi, ze świadomością, że pewnie nie odpowie. W jednym z odcinków "Stawiam na Tolka Banana" fascynacja głównym bohaterem przeradza się u jednego z chłopców niemal w miłość (wszędzie za nim łazi, wreszcie spędzają razem noc w stodole, po tym jak dziadek chłopca nie zgadza się przyjąć go do domu – szczegóły nocy reżyser pomija)... Jeśli oglądanie poleconych przeze mnie filmów rozbudzi w tobie nadmierne żądze, weź przykład z Bolka i Lolka i pamiętaj – stały partner równa się większe bezpieczeństwo!
[link widoczny dla zalogowanych]
Co powiecie na to zestawienie?
Priscilla... podobała mi się bardzo, i ciągle mam nadizeję, że uda mi się obejrzeć Rocky Horror Picture Show, Złe Wychowanie i Anioły w Ameryce... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Laura
Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 1371 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bieszczady
|
Wysłany:
Czw 23:45, 24 Sie 2006 |
|
Z przytoczonych widziałam: "Bolka i Lolka", "Żwirka i Muchomorka" oraz "Akademię Pana Kleksa"... Trochę jeszcze czytałam na temat "Salo, czyli 120 dni Sodomy" i może w końcu przejdę się do wypożyczalni zapytać o ów film. Choć watpię by był. Nigdy nie ma tego, o co pytam. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Smyk
Gość
|
Wysłany:
Pią 15:14, 25 Sie 2006 |
|
Też bardzo chciałabym zobaczyć "Anioły w Ameryce" i "Rocky Horror...".
Widziałam "Śmierć w Wenecji" (podobał mi się, choć stylistyka chyba nie dla każdego) i "Złe wychowanie" - kino dość specyficzne, ale niewątpliwie warte obejrzenia (+ świetny Gael Garcia Bernal), polecam! |
|
|
|
|
Szkapa
Dołączył: 15 Cze 2006
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 19:06, 25 Sie 2006 |
|
Z powyższej listy widziałam tylko trzy :
„ Złe wychowanie „ - to prawda , Pedro jest wielki , film smutny i przygnębiający , maniera charakterystyczna dla reżysera , przyznam , że niektóre sceny wydały mi się nieco niesmaczne ale może dzięki temu dramatyzm i wymowa większa..
„ Kabaret „ – trochę dziwi mnie obecność tego filmu na liście , bo tematyka dotyczy zupełnie czegoś innego , a wątek tzw. gejowski jest zupełnie marginalny
„Priscilla...” to kompletny odlot , szaleństwo i poezja !
„Aleksandra „ kupiłam dziś z nowym wydaniem „ VIVY „ , może uda mi się obejrzeć niedługo .
Dlaczego nie ma na liście genialnej „ Filadelfii „ ? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
leroy brown
Dołączył: 15 Lip 2006
Posty: 1530 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
|
Wysłany:
Pią 19:19, 25 Sie 2006 |
|
Anioły w Ameryce rewelacyjne pod kazdym względem Priscilla też świetna ale za wysoko.Dodałbym przede wszystkim "Maurice'a" i "Dzikie Trzciny" |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
marco
Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 267 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pd-wsch
|
Wysłany:
Sob 19:02, 02 Wrz 2006 |
|
Lista ponad 100 filmów z tematyką gay - z recenzjami widzów
pod linkiem :
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
ala.b
Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 602 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Trójmiasto
|
Wysłany:
Wto 13:14, 26 Wrz 2006 |
|
A polskie akcenty podobno były, poza "Porą na czarownice" - mój mąż_znawca_kina podpowiada mi, że był taki film "Zygfryd" chyba z 1986 r. z Gustawem Holoubkiem w roli głównej. Oglądał ktoś??? |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Gość
|
Wysłany:
Nie 19:26, 25 Mar 2007 |
|
Ciekawe zestawienie Alma. Chcialabym obejrzec "Smierc w Wenecji". Czytalam niestety tylko ksiazke
Lubie tematyke homoerotyczna w kinie. Prócz BBM wstzrasnely mna takie tytuly jak: Ta przekleta niedziela" i "Aimee i Jaguar".
Naprawde polecam. |
|
|
|
|
McDonnellDouglas//
Gość
|
Wysłany:
Nie 21:58, 25 Mar 2007 |
|
Tu cala lista....
[link widoczny dla zalogowanych] |
|
|
|
|
jarek
Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 311 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 22:42, 25 Mar 2007 |
|
Mną najbardziej wstrząsnął Brokeback oczywiście. Wrażenie wywarło też Złe wychowanie. Kabaret dobrze się ogląda, jedyny w swoim rodzaju. Śmierć w Wenecji - nie dotrwałem do końca, w tv leciał chyba o godz. 1.00, padłem jak w "Chłopaki nie...". Priscillę miałem na video, rodzice bardzo się dziwili, kiedy oglądałem to "warjactwo" Aleksandra uważam za średni film, nie podoba mi się gra Angeliny Jole i widać, że bali się odważniej pokazać wątek homo. Anioły w Ameryce widziałem fragmentarycznie na niemieckim kanale, sądzę po tym, że muszą być naprawde niezłe.
Filadelfia jest dobra, ale według mnie zbyt tkliwa, jakby dla widzów hetero, żeby zobaczyli ile taki gej musi wycierpieć, no wiem, że się głupio czepiam.
A w ostatni piątek puścili na dwójce "Pożegnalne przyjęcie" - gej z wirusem hiv postanawia popełnić samobójstwo i urządza przyjęcie pożegnalne. Jak dla mnie film beznadziejny, ledwo to zniosłem. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Linka
Dołączył: 07 Wrz 2006
Posty: 1696 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: śląsk
|
Wysłany:
Nie 22:44, 25 Mar 2007 |
|
A mnie dziwi brak kameralnego filmu A.Holland"Całkowite zaćmienie"z L.do Caprio.Oglądałam go kiedyś niemal nałogowo i pamiętam,że wzbudzał we mnie każdorazowo ogromne emocje.
"Zygfryda"też widziałam parokrotnie-świetne role Holoubka i Nowickiego... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
jarek
Dołączył: 04 Sty 2007
Posty: 311 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Nie 22:52, 25 Mar 2007 |
|
A jeszcze w ubiegły czwartek w tv leciał film "Tabu" z samurajami nie kryjącymi specjalnie swych upodobań. Bardzo ładny film, zdjęcia, ciekawe podejście do tematu. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
jerry
Dołączył: 14 Mar 2006
Posty: 1329 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Pon 0:29, 26 Mar 2007 |
|
jarek napisał: |
Filadelfia jest dobra, ale według mnie zbyt tkliwa, jakby dla widzów hetero, żeby zobaczyli ile taki gej musi wycierpieć [...]
A w ostatni piątek puścili na dwójce "Pożegnalne przyjęcie" [...] Jak dla mnie film beznadziejny, ledwo to zniosłem. |
Oba obrazy kręcone były w innych czasach...
"Filadelfia" torowała dopiero drogę filmom poświęconym tematowi, który dotychczas stanowił tabu w tzw. Wielkim Kinie.
"Pożegnalne przyjęcie" powstawało dla pokazania czasów, gdy AIDS był nieuleczalną "chorobą homoseksualistów", którą tzw. normalny świat rozumiał jako karę Bożą, a środowisko gejowskie łączyło się w walce ze strachem przed wyrokiem śmierci i bólem po stracie coraz większej liczby znajomych i przyjaciół...
Rzeczywiście, dziś oba filmy odbiera się inaczej, jesteśmy przyzwyczajeni do innego ukazywania problemu. Ale ja pamiętam lata, gdy o homoseksualizmie nie mówiło się w mediach w ogóle, jeśli nie liczyć krótkich, wplecionych w tło wątków, ukazujących gejów w stereotypowym i ośmieszającym świetle...
Skoro już cofnąłem się na chwilę w czasie, to wspomnę o pewnym przełomowym wydarzeniu, które miało miejsce w styczniu 1988 roku. Wówczas Telewizja Polska ośmieliła się wyemitować program o homoseksualistach - ich problemach z samoakceptacją oraz podejściu rodziców do orientacji homo. Oczywiście program został nadany późną nocą, a nikt z zaproszonych gości nie ośmielił się pokazać twarzy. Ale było to naprawdę ważne wydarzenie; także dla mnie - wtedy pierwszy raz ktoś powiedział głośno, że nie jestem nienormalny... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
McDonnellDouglas//
Gość
|
Wysłany:
Pon 19:51, 26 Mar 2007 |
|
film wloski
www:
- [link widoczny dla zalogowanych]
- [link widoczny dla zalogowanych]
Tytul:
- Le Fate, ignoranti
polecam goraco! |
|
|
|
|
Smyk
Gość
|
Wysłany:
Pon 21:54, 26 Mar 2007 |
|
Dodałabym tu jeszcze "Słabą płeć" (Love! Valour! Compassion! w oryginale). Może nikim nie wstrząśnie, ale za to z sentymentem |
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|
|
|